recon
Administrator
Dołączył: 09 Paź 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krosno
|
Wysłany: Czw 14:46, 22 Lis 2007 Temat postu: Zajecia teatralne - przygotowania do filmu |
|
|
• Dzień 1 – 20 listopad 2007
Rozpoczęła się druga tura castingu do filmu pt: „56 Eskadra - tragedia R13” Andrzeja Olejko.
Ja i Wacław spóźnieni, ale dotarliśmy pociągiem z Krosna po 17:00 do BWA w Sanoku. Trwały już ćwiczenia przygotowujące do roli w filmie. Trema i podniecenie dawały o sobie znać. Po wejściu w szeregi kolegów dostaliśmy białą kartkę oraz losowaliśmy małą karteczkę z napisanym zawodem, naszym zadaniem było stworzyć opis osoby pasujący do tego zawodu, mieliśmy się wcielać w tą postać w późniejszym czasie. Wywołane osoby siadały na środku mówiły, kim są np.: ja byłem fryzjerem i każdy po kolei z całej dwudziestki zadawał pytania – różnorodne, czasem sensowne czasem beznadziejne, liczyła się improwizacja odpowiadającego.
Ćwiczeniem kolejnym była dykcja. Rozdane zostały „ćwiczenia dykcyjne” i zaczęliśmy od masażu oraz rozruszania mięśni twarzy i języka. Później wdech i ćwiczyliśmy wymowę z kartki, po kolei ćwiczenie za ćwiczeniem i powtórka. Bardzo trudnym ćwiczeniem, choć zdawać by się mogło inaczej była wymowa pytaniem lojalna Jola? patrząc na drugiego, po czym on odpowiadał Jola lojalna. Pełno śmiechu, gdy każdy wymawiał Joja lub jolajna.
Po zajęciach z bólem szczęki udaliśmy się na przepłukanie gardła zimnym piwem.
• Dzień 2 – 21 listopad 2007
Od zawrotnej prędkości koleją dostałem nudności (następnym razem wezmę aparat cyfrowy).
W pocie czoła dotarliśmy na miejsce. Pierwsze ćwiczenie dobiegało końca. Dołączyliśmy do grupy i wspólnie zaczęliśmy działać. Uczestnicy podzielili się na trzy grupki. Utworzyliśmy ciasne koło z jedną osobą w środku. Zadaniem osoby w środku było „rozluźnić umysł” a ciało miało być sztywne, zamknąć oczy i zaufać innym wokół siebie. Ktoś mnie popchnął, kolejny odbił do następnego i tak każdy do każdego popychał mnie jak piłkę po chwili zmiana. Świetne uczucie spróbujcie kiedyś. Komenda baczność w dwuszeregu zbiórka, kolumna pierwsza w tył zwrot. W parach naprzeciw siebie rękami stworzyliśmy zacisk, nierozerwalny węzeł. Osoba bez pary skakała z krzesła na tunel utworzony z rak, siłą odśrodkową popychaliśmy delikwenta dalej i dalej. Zaufanie do kolegów już mam, że krzywdy nie dadzą zrobić. Teraz nadszedł czas czy patrząc im w oczy potrafimy kontemplować (rozmawiać) – improwizować. Do tego potrzebny był przedmiot, jakikolwiek, zapalniczka, bilet, komórka, niektórzy mieli przy sobie nawet taśmy łączące napędy w komputerze. Trzej wybrani odgrywali rolę biznesmenów hurtowni przeżywającej albo raczej będąca na skraju bankructwa i te osoby miały przekonać do siebie zarząd, który miał wybrać kilka osób, które na tyle potrafiłyby wcisnąć "kit", aby pozostawić je w pracy a nie zwolnić. Każdy po kolei podchodził i sprzedawał swój produkt, pomysł, przedmiot. Ze sprzedających zostało wybranych trzech najbardziej wiarygodnych i potrafiących poradzić sobie w trudnej sytuacji. Niestety jako przedstawiciel Miejskiej Komunikacji Samochodowej sp. Z.O.O. mój produkt bilet jednorazowy nowej generacji nie był wiarygodny i przekonywujący na tyle by został kupiony pomimo zniżki. Na tym zakończyliśmy kolejne spotkanie.
• Dzień 3 - 26 listopada 2007
Dojechaliśmy bolidem na zajęcia. Pierwszym ćwiczeniem były zmiany w ubiorze – już tłumaczę… ustawiliśmy się w dwóch rzędach, każdy do pary naprzeciw siebie. Zadanie polegało na przyglądaniu się partnerowi a on nam, po czym odwracaliśmy się do siebie plecami i zmienialiśmy coś na sobie – trzy rzeczy, obojętnie czy podwinęliśmy rękaw, nogawkę, czy rozwiązaliśmy buta, mówiliśmy sobie o zmianach, które zauważyliśmy.
Następowała zamiana osoby i tak do siedmiu zmian. Kolejne ćwiczenie wzbudziło we mnie szczery uśmiech, polegało na oddychaniu przez usta. Rozstawiliśmy się po Sali, każdy miał za zadanie wykonać 40 oddechów, co 10 oddechów była przerwa i w tym czasie szukaliśmy kontaktu wzrokowego z inną wybrana przez siebie osobą. Od razu powiem, że po każdym ćwiczeniu, jeśli nie ma dyskusji wnioski wyciągamy sami, w tym przypadku była to lekcja koncentracji emocji, skupienia i kontaktu wzrokowego, co jest bardzo ważne. Następnie ćwiczenia dykcyjne, standardowe „parskanie”, „ szczotkowanie zębów językiem”, masowanie mięśni żuchwy itd.…
Szybkość, koncentracja, przewidywanie przyszłości, umiejętność omijania przeszkód – tak można opisać w skrócie kolejne ćwiczenie. Siadaliśmy na krzesłach (krzeseł było tyle, co osób na sali). Prowadzący Pan Sławomir Woźniak odliczał. Musieliśmy wsłuchać się w jego głos, kiedy przerwał było to jednoznaczne z szybkim przemieszczeniem się na inne miejsce, gdzie chmara osób wbiegała na siebie trącając się wzajemnie, kto pierwszy ten lepszy i coraz szybciej. Mi osobiście udało się wielokrotnie, bez żadnych przeszkód usiąść w miejscu, o którym wcześniej pomyślałem, ale zdarzyło się też szukać wolnego miejsca.
Pracy z tekstem „ bombardowanie Adrianopola „ nie będę opisywał, lecz wspomnę, że jest to bardzo trudny tekst w wymowie oraz czytanie po 2 wersy z wiersza na styl „ murzynek, bambo w Afryce mieszka, „ ale nie zachowując tego taktu. Czy śpiewasz, czy krzyczysz wyrażając przy tym emocję zostaje to zauważone. Podzieliliśmy się na grupy, wyznaczyliśmy kapitana, który losował karteczkę z gatunkiem filmowym. Zadaniem naszym było odegrać wymyślona scenkę, etiudę w tym gatunku filmowym. Horror jest trudnym gatunkiem filmowym do przedstawienia, o czym się przekonałem grając pomocnika dewastującego grób wampira.
• Dzień 4 – 27 listopada 2007
Zaczęliśmy ćwiczenia od oddechów, znów nie mogłem opanować śmiechu, patrzyłem na kogoś bardzo oddalonego, wtedy bardziej się skupiałem. Rozproszyliśmy się po sali i wykonywaliśmy dziwne ruchy rękami, mieliśmy poczuć przestrzeń, która nas otacza. Stopniowo tworząc jakąś bryłę, która powiększała się, jest cięższa, łączyliśmy się w więcej osób tworząc jedną bryłę, którą trzymaliśmy i dokładaliśmy powietrza, przestrzeni, energii… Robiliśmy to tak i czuliśmy, że ona na prawdę istnieje, choć jej nie widać. Stopniowo odchodziliśmy od siebie i zabieraliśmy swoją bryłę, oddzielaliśmy ja od całości.
Kolejnym zadaniem było leżenie na plecach i wydawanie różnych dźwięków, raz głośno raz ciszej, szeptem, półszeptem, ćwierćszeptem, musieliśmy odnaleźć ten dźwięk, który był odpowiednim i stworzyć rytm, takt, do którego każdy się dołączał, w rezultacie powstała niezła opera teatralna. Standardowe ćwiczenia dykcyjne, następnie pokazywaliśmy wybrane fragmenty wiersza, gestykulowaliśmy a w grupach całość. Jedna osoba czytała a wyznaczone osoby pokazywały i tak na zmianę. Wynikło z tego małe nieporozumienie, gdyż ostatnich dwóch zwrotek nikt nie pokazał. Na sam koniec odegraliśmy w grupie czteroosobowej etiudę o haśle „zegarek”. Dwóch kolegów zagrało trybiki, jeden sprężynę, która się zwija a później pęka a ja zagrałem wskazówki, które po minucie, gdy sprężyna pęka opadają. Czas dobiegł końca a my rozeszliśmy się do domów.
• Dzień 5 – 28 listopada 2007
Na początek krótka rozgrzewka ze zmiana miejsc, każdy już wiedział, o co chodzi i robił się coraz większy zamęt, wszystko działo się coraz szybciej. Dobraliśmy się w pary i ponumerowaliśmy, ja byłem dwójką kolega jedynką. Zadanie polegało na zrobieniu gwałtownego ruchu ręką jakbyśmy wrzucali kotwice do ust partnera. Osoba, która wrzucała miała nami kierować, jakby pociągała za linę, a ja miałem podążać tak jakbym naprawdę był zaczepiony. Jedni siedzieli drudzy stali, długo trwało to zadanie. Osoby siedzące miały obserwować stojących, ich zachowanie, gesty, wpatrywać się w ich zachowanie. Po długim czasie padła komenda by osoby stojące zapamiętały jak najwięcej kolorów w nas siedzących.
Nastąpiła zmiana i zmyła, zadanie miało być inne a było takie samo, później dyskusja, jakie były odczucia, co zauważyliśmy, czy coś się zmieniło w nas, a może nic się nie zmieniło.
Losowaliśmy zadanie a raczej zdanie do kolejnej etiudy. Hasło „na tobie zawsze można polegać” chwila przygotować i powstała kolejna etiuda. Oczywiście wszystkie etiudy były nagrywane, zauważyłem, że każdy był oswojony z kamerą, nikt się nie bał, w końcu mamy zagrać w filmie inaczej być nie mogło. Materiał filmowy do pobrania poniżej - etiudy. Dyskusja wieńcząca dzisiejszy dzień, omawialiśmy wszystkie etiudy, błędy i dobrze zagrane role.
[link widoczny dla zalogowanych]
• Dzień 6 – 3 grudnia 2007
Na początku oczywiście rozgrzewka, machanie rękami w linii poziomej w tył na wysokości ramion, uderzenie "siekierą" z wydaniem dźwięku, losowaliśmy zdania z gazety ja miałem "zrobię każdy film" powtarzanie go, leżenie na podłodze na plecach nie przestając mówić, wyznaczyć sobie punkt gdzieś i jakiś, dalej powtarzać, powoli wstać i trzymać rękę na punkcie, odgrywanie etiudy w grupie łącząc trzy teksty. Ja jako operator kamery, kolega jako reżyser i dwóch aktorów. Kolejna etiuda ze zdaniem " w poczekalni u dentysty", następnie czytanie tekstu z wymyślonym do niego gestem, improwizacja. Poniżej link do filmu z dzisiejszego dnia.
[link widoczny dla zalogowanych]
• Dzień 7 – 4 grudnia 2007
WF obowiązkowy, oddechy z patrzeniem na inną osobę jak wcześniej, rozdanie tekstów, które mieliśmy się uczyć w domu i przygotowywać do jutrzejszego dnia. Przygotowania do etiudy w grupach, odegranie roli już pod film, zlepienie wszystkich ćwiczeń razem w jedność i posłużyć się tym przy odgrywaniu roli, to wszystko, co nauczyliśmy się teraz miało wypłynąć z gry aktorskiej. Link do filmu:
[link widoczny dla zalogowanych]
Przed ostatniego dnia nie opiszę nie było mnie.
• Dzień 8 – 6 grudnia 2007
Mikołaj dziś do większości nie trafił. Przyjechaliśmy na godzinę 16:00, próby rozpoczete. Liczyły się tylko i wyłącznie próby, rozgrzewka, totalna gra aktorska, nawet wytrwałość i poświęcenie nie grało roli tylko żywa gra aktorska i wydobycie tego, co nauczyliśmy się przez te 7 dni wspólnej pracy. Siedem osób zostało wybranych do filmu, z przykrością stwierdzam, że byłem blisko, byłem dobry, ale byli lepsi. Kilka pocieszających słów na koniec od Pana Andrzeja Olejko i wszystko jasne, współpraca z innymi dopiero się zaczyna, dla mnie był to czas mile spędzony, poznałem nowych ludzi, ubawiłem się za każdym razem. Większość na pewno zagra w moich filmach (te osoby z BWA w Sanoku, proszone są o kontakt, wizytówki rozdałem, gdyż nie od wszystkich wziąłem namiar). Z tych sześciu osób trzech miało już styczność z grą aktorska a nawet udzielaniem się w teatrze, byli lepsi, ale dla mnie jest satysfakcją, że przeszedłem pierwszą turę castinku, że zostałem wybrany z 80 osób, że uczestniczyłem w zajęciach teatralnych, warsztatach reżyserii, poznałem nowych wspaniałych ludzi, za co dziękuję Panu Sławomirowi Woźniakowi i pozdrawiam wszystkich uczestników tych zajęć. Poniżej kilka zdjęć pamiątkowych, jeszcze przed ogłoszeniem wyników.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez recon dnia Wto 15:54, 11 Gru 2007, w całości zmieniany 13 razy |
|